poniedziałek, 14 lutego 2011

Pokusa

Przychodzi do mnie na egzamin z filozofii,
ma ontyczne uda i epistemologiczne piersi.
Od razu wiem, że zda, gdy mówi:
Konfucjusz to taki pan, który mieszka w chińskich ciasteczkach.

Potem opowiadam jej o Sartrze i mówię, że
życie to smutku wieczna zmarzlina.

Jedziemy do niej, mrok mruczy przy nas jak czarny kot.
Wracam do domu nad ranem, między zadymionym niebem
a brudnymi ulicami miasta musi gdzieś być czyściec
- tam, czekając na mnie, myje się deszcz.