Miała szesnaście albo siedemnaście lat
stała przede mną w kolejce do kasy
w koszyku jogurt i biszkopty
dwa tanie piwa o mocnych nazwach
płaci i spogląda na resztę
bierze z półki paczkę prezerwatyw
patrzę na jej dłoń o długich palcach
myślę o chłopcu którego nie znam
należy się trzy sześćdziesiąt proszę pani
a tu jest tylko trzy czterdzieści pięć
dziewczyna czerwienieje i odkłada prezerwatywy
z powrotem obok landrynek.
strach pomyśleć, co na to powie Bill :)
OdpowiedzUsuńalbo piwo albo bzykanko, ja tam bym się nie zastanawiała :)
OdpowiedzUsuńoczywiście - piwo ;)
OdpowiedzUsuńByło jej dać te 15 groszy, z męskiej, hmmm, solidarności ..
OdpowiedzUsuńhehe, jakaż to cudowna melancholia :)
OdpowiedzUsuńtak ...przymierzam się do komentarza, ale ze względu na wiek dziewczyny zaniecham :D ja w jej wieku tylko landrynki wkładałam do koszyka :) może to był błąd ? młodość tak krótko trwa :D
OdpowiedzUsuńLubię taką poezję, gdzie nie muszę analizować, co poeta miał na myśli. Choć jakby poszukać głębiej to każdy z nas inaczej by go zinterpretował.
OdpowiedzUsuńCiekawe, że dziewczynę zawstydził brak pieniędzy, a nie kupowanie prezerwatyw. Inne pokolenie...