sobota, 24 marca 2012

List

Kiedyś, jeśli będziesz chciał, zatańczę dla Ciebie flamenco.
Będę miała piękną, czerwoną sukienkę
i czarne buty z podbiciem.
Ich tupnięcie wprowadzi ziemię w drżenie.
Wtedy zobaczysz mnie odważniejszą
a nie taką, która chowa głowę pod Twoją pachą.

Chciałabym kiedyś swoim tańcem kogoś zachwycić
i chciałabym, żebyś to był Ty.
Na razie nie mam ani sukienki, ani odpowiednich butów.
Ostrożnie stawiam pierwsze kroki,
ale mam świetną nauczycielkę,
wierzy nawet w takie skąpobiodrowe chudzielce jak ja.

czwartek, 15 marca 2012

Pan Bóg przed telewizorem

Pan Bóg nie przepada za serialami
ani za powtórkami programów
nie znosi długich powieści
ani długich wierszy
a zwłaszcza poematów

woli fabuły zwarte
z niecierpliwą puentą
dlatego nasze życie
wymyśla tak krótkie

nie lubi ciągnących się w nieskończoność historii
przeciągające się lubi jedynie koty.

wtorek, 13 marca 2012

Szepty wieczorne

Mówisz, że nie ma takiej ciemności,
w której byś mnie nie znalazła
ani takiej burzy
w której byś nie usłyszała.
Skał nie ma takich,
po których byś do mnie nie przyszła,
ani oceanu,
którego byś nie przepłynęła.

Nie tęsknij, tylko przyjdź do mnie.
Nie ma takiego deszczu,
w którym bym nie osuszył twoich łez.

Do okna już zagląda czarny kot nocy,
gęstnieje mrok, ale bądź spokojna.
Moje dłonie wyjdą ci naprzeciw.

sobota, 6 sierpnia 2011

Wypracowanie o końcu świata

Przekwitło drzewo wiadomości
złego dobrego i takiego sobie
na portierni zasnął anioł stróż.

Gwiazdy spadają
i każda chce by spełnić
jej życzenie.

Nic nie jest jak dawniej.
U pana Boga za piecem
zebrał się kurz.

Niebo kiedyś było
gospodarstwem agroturystycznym
pszczelarstwo wypasanie owieczek
odpuszczanie win
i nocne liczenie baranów.

Nieskończone jak liczba pi.
Nic trwa niewiecznie
wieczność mija i znów jest nic.

Na ziemi z przyzwyczajenia
zanosi się na deszcz
a w niebie już na starość.

Wyje do księżyca pies ogrodnika
bo mleczna droga
wybrukowana kocimi łbami.
Kotów mi żal.

sobota, 18 czerwca 2011

Pokojówka

Gdy nocna kobieta wychodzi
dzwonię po pokojówkę
proszę przyjść i posprzątać
tak żebym o niczym nie pamiętał
i przyszła

pokój się zerwał na nogi
poranek wstał i się skłonił
zakwitły kwiaty w rozespanym wazonie

nawet na mnie nie spojrzała
a ja nie mogłem od niej oderwać wzroku
trzymał się jak plaster na miłosne rany
pościeliła łóżko a mnie razem z nim
i poszła

piątek, 3 czerwca 2011

Nad ranem

W tykwach z wodą rodzi się pora deszczowa
okrakiem siada na latawcach
spływa linką za kołnierz
jednonogiego stracha na don Kichotów

mówisz obudź się wreszcie i mnie kochaj
z mojego czoła niecierpliwym gestem
odganiasz chmury